Ks. Prałata Tadeusza Karolaka
Początki we wspomnieniach księdza prałata Tadeusza Karolaka
Podczas jednego ze spotkań w Warszawskiej Kurii Metropolitarnej z księdzem biskupem Zbigniewem Kraszewskim, zostałem poproszony o wskrzeszenie najstarszej pieszej pielgrzymki ze stolicy na Jasną Górę, która wychodziła z kościoła na Kamionku.
Byłem wtedy proboszczem parafii Świętej Trójcy Ząbkach i Moderatorem Kościelnej Służby Porządkowej. Powołałem wieloosobowy komitet organizacyjny, który przystąpił do pracy. Na spotkaniu dowiedzieliśmy się, że życzeniem księdza biskupa jest, aby była to pielgrzymka mężczyzn, bez udziału kobiet. Cały Komitet jednogłośnie uznał, że będzie to niewykonalne: nie znajdziemy wystarczającej liczby ludzi ze służby zdrowia, lekarzy, pielęgniarzy, nie ma takich wzorców, na których można dobrze wszystko zorganizować.
Chcąc przekonać Zleceniodawcę o niewykonalności takiej formy pielgrzymowania, zaprosiliśmy Księdza Biskupa na zebranie Komitetu Organizacyjnego i przedstawiliśmy nasz punkt widzenia. W czasie dyskusji Ksiądz Biskup wstał od stołu i oświadczył, że dyskutujemy jak baby i wyszedł z zebrania. Więcej do tej sprawy nie wracaliśmy. Usprawiedliwiając postawę Księdza Biskupa przywołaliśmy fakt śmierci Jego Matki. Był to bowiem czas pomiędzy śmiercią a pogrzebem. Rozeszliśmy się nie podejmując żadnych decyzji.
Podzieliłem się tym z Księdzem Biskupem Władysławem Miziołkiem, pytając się co mamy robić. Otrzymałem odpowiedź: Zorganizujcie tę pielgrzymkę.
Zwołaliśmy zebranie istniejącego Komitetu Organizacyjnego, który nadał bieg sprawie, naszej Praskiej Pielgrzymce Rodzin. Zręby organizacyjne i ideowe tworzyli panowie Henryk Goryszewski, Andrzej Grysiński, Jan Słowik, Stanisław Skręta, Eugeniusz Bądzyński, Edward Leszczyński, Stanisław Nowicki, Józef Stajniak i inni.
Głównym celem naszego pielgrzymowania było zwrócenie uwagi na rodzinę polską, jej problemy, przez ofiarę trudów pieszego wędrowania i modlitwę, wypraszanie łask Bożych.
Jednym z ważnych elementów przygotowania pielgrzymki był rekonesans trasy. Wraz ze mną w objeździe marszruty wziął udział Henryk Goryszewski, Andrzej Grysiński i Eugeniusz Bądzyński. Odwiedziliśmy miejsca, gdzie pielgrzymi mieli się zatrzymać i nocować, rozmawialiśmy z duszpasterzami parafii, przez które mieli przechodzić. Przeżywałem te odwiedziny nie mniej intensywnie niż samą pielgrzymkę. Jestem mocno przekonany, że opaczność Boża, jaką namacalnie odczuwałem w mojej pracy duszpasterskiej, miała swoje osadzenie w działaniach, które podejmowaliśmy idąc na Jasną Górę i mocno wierzę, że dotyczyło to niejednej rodziny włączonej w rytm ofiary pielgrzymkowej.
Zależało nam na utrzymaniu refleksyjnego i modlitewnego charakteru dnia pątników. Wyruszaliśmy na trasę po odprawieniu Mszy Świętej. W ciągu dnia słuchaliśmy 2 konferencji, jednej o tematyce ascetycznej, drugiej w aspekcie religijno-patriotycznym. Przestrzegaliśmy jednak zasady oddzielenia polityki od religii. Nie wyrażaliśmy zgody na żadne manifestacje polityczne. Poza Mszą Świętą, która była centralnym punktem programu, modliliśmy się na różańcu, odmawialiśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, śpiewaliśmy pieśni i piosenki religijne, odprawialiśmy Drogę Krzyżową. Kończyliśmy każdy dzień Apelem Jasnogórskim.
Ze wspomnień pielgrzymów mogę wnioskować, że nasze pierwsze pielgrzymowanie w niewielkiej grupie, bo na Jasną Górę dotarło nas 150 osób, należało do najbardziej owocnych. Wpływ na to miała możliwość aktywnego uczestnictwa we wspólnocie, brak anonimowości, aktywność organizatorów i animatorów oraz podobna hierarchia wartości uczestników.