Parafia Groźlin

Sanktuarium pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej w Mariańskim Porzeczu.

Dom pw. Najświętszej Maryi Panny Bolesnej jako trzeci w kolejności klasztor Zgromadzenia, ufundowany został na terenie parafii Wilga przez Jana Lasockiego, cześnika łukowskiego, w 1699 r. Ojciec Założyciel ofiarował dla tego domu obraz Matki Bożej przywieziony do Goźlina z domu rodzinnego w Podegrodziu k. Starego Sącza. Przy tym wizerunku miał - według tradycji - przyjść na świat.

Obraz zasłynął później licznymi łaskami i do dziś jest czczony przez okolicznych wiernych. Obecny, drewniany kościół parafialny, zbudowany został w 1776 r. po pożarze pierwotnych budowli, który miał miejsce kilka lat wcześniej.

Osadę, w której wybudowano nowy drewniany kościół w kształcie bazylikowym z piękną iluzjonistyczną polichromią, której projektantem był o. Jan Niezabitowski, mariański malarz (zm. 1804) oraz murowany skromny klasztor, nazwano z czasem Mariańskim Porzeczem. Parafia istniejąca od roku 1801 zatrzymała pierwotną nazwę Goźlin.


O parafii

Obraz Matki Bożej Goźlińskiej zaczął słynąć łaskami już od chwili umieszczenia go w kościele w 1699 r. przez o. Stanisława Papczyńskiego, żarliwego czciciela Matki Bożej. "Widocznie miła była Królowej Niebios zrobiona ofiara, obraz odtąd począł słynąć cudami, co ściągało do kościoła goźlińskiego wielu pątników, a obraz obwieszono wotami" - pisał ks. Sydry, przedwojenny mariański historyk.

W "Księdze łask" czytamy świadectwa ludzi, którzy dziękują za otrzymane od Boga łaski, za pośrednictwem Goźlińskiej Pani. Matka dziękuje za uzdrowienie córki z ciężkiej choroby płuc, ktoś inny ofiaruje złote serce i dziękuje za uzdrowienie syna, więzień obozu w Oświęcimiu dziękuje za ocalenie, wielu składa wota (serduszka, obrączki, korale, naszyjniki) jako znaki wdzięczności za odzyskanie zdrowia po ciężkich i niebezpiecznych operacjach lub odnalezienie właściwej drogi życia.

Przed obraz Goźlińskiej Bolesnej Matki przychodzą ludzie doświadczeni cierpieniem i chorobą. Często ze łzami proszą Maryję o pomoc. Szukając pokrzepienia na duchu. Przychodzą zagubieni i zrezygnowani, aby u Matki Mistrzyni szukać światła na dalszą drogę życia. Przychodzą pogrążeni w różnych grzesznych nałogach, aby Matka Ratująca pomogła im doświadczyć wolności. Przybywają zmęczeni życiem, aby w obecności Maryi omówić z Bogiem swoje sprawy, doświadczyć Jego mocy i zakosztować Jego miłości. Wszyscy odchodzą pocieszeni i rozradowani, aby dalej pielgrzymować drogą życia z Chrystusem.

Sanktuarium goźlińskie to oaza pokoju dla zbolałych pielgrzymów współczesnego świata, aby tutaj mogli odnaleźć równowagę życiową, umocnienie i pociechę. Tutaj mogą bowiem doświadczyć obecności Maryi broniącej przed zwątpieniem w sens życia i ratującej przed beznadzieją i rozpaczą.

Bolesna Matka jako Matka i Mistrzyni przygarnia wszystkich z macierzyńską miłością i uczy pielgrzymować po niebezpiecznych drogach współczesnego świata.


Historia Sanktuarium

Założenie klasztoru goźlińskiego i parafii.

We wsi Goźlin, leżącej na granicy parafii radwankowskiej i wilckiej, w dzień św. Jadwigi, 16 X 1699 r. dziedzic siedzowski Jan Lasocki ufundował kościół i klasztor dla zakonu marianów. W akcie erekcyjnym fundator wyjaśniał, że "powodowany jedynie czystą intencją chwały Bożej i czci Niepokalanie Poczętej Najświętszej Maryi Panny, dla niesienia ratunku duszom pozbawionym pomocy, funduje (.) zakonników Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny."

Przy tym nadał nowemu klasztorowi pola, łąki, pastwiska, prawo wrębu do lasów i połowu ryb, zapisał pewne sumy na nową świątynię oraz polecił odprawiać za siebie dwie Msze św. Klasztor Goźliński nie miał zajmować się duszpasterstwem, ale realizacją innych charyzmatów mariańskich. Kilka miesięcy po fundacji klasztoru zmarł Jan Lasocki, lecz jego spadkobiercy, żona Anna oraz bracia Zygmunt i Marcin nie chcieli wykonać testamentu. Wówczas sędziwy już o. Stanisław Papczyński i przełożony klasztoru goźlińskiego o. Jakub od św. Anny pozwali ich przed sąd grodzki w Czersku i prawdopodobnie sprawę wygrali. Kolejnymi kolatorami kościoła goźlińskiego byli co do zasady Lasoccy. Klasztor z kościołem spłonął 16 V 1769 roku, a w siedem lat później został odbudowany w kształcie obecnym staraniem Józefa Lasockiego. Jan Lasocki zaczął myśleć o fundacji klasztoru kilka lat wcześniej, jednak przeszkadzał mu w inwestycji najpierw wikary, a później pleban wilski ks. Mateusz Broliński, sekretarz króla Jana III Sobieskiego, dziekan garwoliński, dzierżący jednocześnie inne probostwa.

Spalone akta w archiwum warszawskim wykazywały liczne spory sądowe ks. Brolińskiego, widać, więc, że pomimo dobrego wykształcenia i pobożności wręcz lubował się w kłótniach sądowych. Kiedy Lasocki zakupił drzewo na budowę klasztoru, pleban wilski ostro zaprotestował. Jest tu jednak jakiś problem, bowiem sam Goźlin leżał w parafii Radwanków, a nie Wilga, natomiast obecny klasztor pobudowano na polach wilskiej wsi Zalesie. Nie wiadomo, więc dlaczego żaden proboszcz radwankowski nie wmieszał się w powstawanie klasztoru.

Lecz wracając do ks. Brolińskiego, pomimo iż czcił bardzo Matkę Bożą, nie mógł zrozumieć prawdy o Niepokalanym Poczęciu NMP, którą głosili marianie. Kościół jeszcze takiego dogmatu nie ogłosił i nie każdy zdawał sobie sprawę z jego prawdziwości. Pewnego razu we śnie ukazali się mu szatani w postaci murzynów, którzy smagali go boleśnie po całym ciele. Najście ustało, kiedy ks. Broliński wezwał pomocy NMP. Kilka dni później zgasła lampka, którą zawsze palił przed figurą Bogarodzicy i znów pojawiły się smagające go złe duchy. Zaczął wówczas wzywać Maryję i pojawił się anioł, który wyjaśnił, że jest to kara "za napastowanie towarzyszy Maryi", czyli marianów.

Po tym zdarzeniu ks. Broliński zmienił nastawienie do zakonu i dogmatu, a w czasie święta Niepokalanego Poczęcia, wygłosił w budowanym kościele goźlińskim pamiętne kazanie. Rozpoczął je słowami: "Wielowładna na cały świat Monarchini i Panno". Zakończył zaś zobowiązaniem, że "Twoje Niepokalane Poczęcie rozkrzewiać będziemy i jego bronić i życiem samym pieczętować gotowi będziemy. Amen." Nawrócenie ks. Brolińskiego "przypisywano modlitwom o. Stanisława."

Przy klasztorze goźlińskim wyrósł duży ośrodek duszpasterski. Tutaj często zbierały się władze zakonne, na kapitułach i kongregacjach. Z dniem 11 grudnia 1801 roku bp krakowski Józef Olechowski erygował parafię goźlińską motywując to w następujący sposób, że "niektóre wioski parafii w Warszawicach i Wildze są bardzo oddalone od swych kościołów i niekiedy mają do nich niebezpieczny dostęp z powodu wylewów Wisły." Pierwszym plebanem goźlińskim został miejscowy zakonnik ks. Teodor Nowicki pracujący tu do śmierci w 1819 r. W czasie wizytacji Goźlina przeprowadzonej w 1810 r. przez bpa lubelskiego Wojciecha Skarszewskiego nowa parafia liczyła 1120 wiernych.

Była prowadzona wzorowo, marianie "nie rozpowszechniali fałszywych cudów i nie robili przykrości ludziom innej wiary". Msze św. były odprawiane pobożnie, sakramenty wykonywano i pomagano ubogim pielgrzymom. W 1864 roku w wyniku represji za poparcie Powstania Styczniowego klasztor został skasowany, zaś zakonników internowano w Mariampolu. Marianie powrócili tutaj w 1966 roku, w 1970 roku uroczyście poświęcono wyremontowany klasztor. Parafia goźlińska istnieje do dnia dzisiejszego. Poza istniejącymi kilkoma krótkimi artykułami czeka na opracowanie swej ciekawej historii.


Kult Matki Bożej Goźlińskiej

Najciekawsza jednak, jest Matka Boża Bolesna, czyli Goźlińska w cudownym obrazie wiszącym w ołtarzu bocznym kościoła Goźlińskiego. Przywiózł go latem 1699 roku ze swego rodzinnego domu w Podegrodziu koło Starego Sącza sam o. Papczyński. Biograf o. Papczyńskiego, ks. Sydry zauważa, że "widocznie miłą była Królowej Niebios zrobiona ofiara, obraz odtąd począł słynąć cudami, co ściągało do kościoła goźlińskiego wielu pątników, a obraz obwieszano wotami." W kościele goźlińskim działało od początku Bractwo Pocieszenia NMP Bolesnej. Kult Matki Bożej Goźlińskiej trwa do dnia dzisiejszego. Jej wstawiennictwu przypisuje się cud nad Wisłą 15 VIII 1920 r. oraz uratowanie kościoła przed rozbiórką w roku 1944 r. Kiedy bowiem front stanął nad Wisłą, sowieci potrzebowali drewna do budowania przepraw przez rzekę, później po zwycięskiej walce z Niemcami jeden z sołdatów nie mógł sobie darować, że nie zniszczył wtedy tego sanktuarium maryjnego. Kościół mariański znajdował się na miejscu "po rzece", od nazwy zakonu tę część Goźlina zaczęto nazywać Mariańskim Porzeczem.

Obecny kościół, jak wspomniałem, został pobudowany bliżej wsi Zalesie w oddaleniu od pierwotnej lokalizacji, w 1776 roku co potwierdza napis na balustradzie chóru. Świątynia stanowi barokową drewnianą bazylikę trójnawową z dwoma wieżami i transeptem. Jest oszalowana i posiada konstrukcję zrębową. Wnętrze zachwyca iluzjonistyczną polichromią na płótnach przyklejonych do ścian oraz na zagruntowanych belkach autorstwa utalentowanego artysty, miejscowego zakonnika, o. Jana Niezabitowskiego zmarłego w 1804 roku. Dzieło wykonywał w końcu XVIII w. W Ołtarzu Wielkim znajduje się obraz Wniebowzięcia NMP, zaś po bokach św. Michał Archanioł oraz św. Piotr. Na suficie prezbiterium wizerunek Trójcy Przenajświętszej, a na ścianach bocznych Biblia pauperum, sceny z życia Matki Boskiej. Wokół 12 Apostołów oraz św. Dyzma Dobry Łotr. W transepcie znajdują się wizerunki św. Marcina z Tours i św. Antoniego z Padwy oraz czterej Doktorowie Kościoła: św. Augustyn z sercem, św. Grzegorz Wielki z tiarą i krzyżem papieskim, św. Ambroży oraz św. Hieronim z Biblią. Uzupełnia to św. Roch patron chroniący od morowego powietrza oraz św. Jan Nepomucen, broniący przed powodzią. Na suficie znajduje się Gwiazda dziesięcioramienna przedstawiająca "10 cnót ewangelicznych Najświętszej Marii Panny." W koronce do 10 cnót wymieniamy po słowach "Święta Maryjo, Matko Boża, jedną cnotę:

Najczystsza
Najroztropniejsza
Najpokorniejsza
Najwierniejsza
Najpobożniejsza
Najposłuszniejsza
Najuboższa
Najcierpliwsza
Najmiłosierniejsza
Najboleśniejsza,

a następnie kończymy Pozdrowienie Anielskie słowami: "...módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen."

W nawach bocznych znajduje się ciekawa Droga Krzyżowa, linoryt włoski z XVIII w. ze szkłem lanym. A z wyposażenia na uwagę zasługują również rokokowa ambona, chrzcielnica z XVIII w. oraz organy.

Warto zaznaczyć też, że kościół goźliński był również wykorzystywany na potrzeby produkcji filmowych, kręcono tu m. in. filmy "Nadzieja", "Zemsta" i "Boża podszewka." Jednak podstawowym zadaniem świątyni jest głoszenie Słowa Bożego, poprzez cudowne orędownictwo Matki Bożej Bolesnej i bł. o. Stanisława Papczyńskiego.


Marianie historia

Zgromadzenie Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (łac. Congregatio Clericorum Marianorum ab Immaculata Conceptione Beatissimae Virginis Mariae) swój początek ma w deklaracji złożonej przez św. Stanisława od Jezusa i Maryi Papczyńskiego w Krakowie (tzw. "Oblatio") 11 grudnia 1670 roku. Odnowione zostało i zreformowane w 1910 roku przez bł. abp Jerzego Matulewicza. Jesteśmy pierwszym zgromadzeniem zakonnym kleryckim założonym na ziemiach polskich.

Członkami naszego Zgromadzenia są duchowni, którzy przyjmują sakrament święceń i bracia zakonni. Jesteśmy obecni w 19 krajach świata, w liczbie ponad 450 księży i braci zgromadzonych w 80 wspólnotach. Nasze zaangażowanie to rozmaite dzieła: od pracy parafialnej po misyjną, od posługi w sanktuariach po duszpasterstwa specjalistyczne, od pracy edukacyjnej i naukowej po działalność wydawniczą. Wszystko to czynimy zgodnie z naszym hasłem: za Chrystusa i Kościół.

Wszyscy współbracia marianie, którzy złożyli śluby zakonne mają prawo używać za swoim nazwiskiem skrótu "MIC", który pochodzi z łacińskiego “Mariani Immaculatae Conceptionis”, co tłumaczy się “Marianie Niepokalanego Poczęcia”.

Ważne daty Zgromadzenia:

24 X 1673
- pierwsza aprobata kanoniczna marianów przez bpa Jacka Święcickiego

Założyciel Marianów w swoim życiu zmagał się z wieloma trudnościami, i nie inaczej było z początkami nowego zakonu. Gdy zaczął organizować nową wspólnotę, wokół niego było kilku eremitów, ex-żołnierzy, którzy szybko zaczęli go opuszczać, kiedy stawiał im wymagania dotyczące wspólnych modlitw i umartwień. Jednak z czasem dzięki łasce Bożej wspólnota umacniała się i powoli rozwijała. Nowi kandydaci przybywali, aby razem ze swoim zakonodawcą własnym życiem głosić chwałę Niepokalanej, modlić się za zmarłych i nieść pomoc proboszczom w katechizacji prostego ludu.

Ojciec Założyciel pisze dla swoich współbraci regułę zatytułowaną “Norma vitae” zawierającą podstawowe cele nowej fundacji: “większy wzrost chwały Bożej i troska o własne zbawienie z poważnym dążeniem do doskonałości. (...) Byście jednak nie stali bezczynnie w winnicy Pańskiej, macie szerzyć cześć Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Bogurodzicy Dziewicy na miarę waszych sił oraz z najwyższym wysiłkiem, pobożnością i zapałem wspomagać modlitwą dusze wiernych zmarłych poddanych karom czyśćcowym, zwłaszcza żołnierzy i zmarłych wskutek zarazy. Nie będzie jednak zakazane tym, którzy byliby obdarzeni tego rodzaju zdolnościami, pokornie pomagać proboszczom w pracach kościelnych”. Taką właśnie regułę przyjmuje wspólnota w Puszczy Korabiewskiej (dzisiejsza Puszcza Mariańska).

24 XI 1699
- zatwierdzenie Zakonu Marianów Niepokalanego Poczęcia NMP na Regułę Naśladowania 10 Cnót NMP przez papieża Innocentego XII

Rozwijający się, nie bez problemów, nowy zakon otrzymuje w 1677 roku aprobatę Sejmu Rzeczpospolitej. W tym samym roku, odpowiadając na zaproszenie biskupa Stefana Wierzbowskiego, O. Stanisław otwiera placówkę mariańską w Nowej Jerozolimie (dzisiejsza Góra Kalwaria). Marianie dostają pod opiekę mały kościółek zwany "Wieczernikiem Pańskim".

Głównym celem Założyciela marianów było uzyskanie aprobaty papieskiej, czyli definitywnej akceptacji kościelnej. Ten upragniony moment nadszedł w 1699 roku, na dwa lata przed śmiercią św. O. Stanisława. Kiedy w 1701 roku umierał św. Stanisław, marianie mieli już trzy klasztory (w Puszczy Mariańskiej, Górze Kalwarii na Mariankach, gdzie jest grób Założyciela i w Goźlinie). Jednak rozwój zakonu był wstrzymywany przez różne próby, a nawet wspólnota uległa na pewien rozproszeniu.

XVIII/XIX w.
- kasaty mariańskich klasztorów w Rzymie, Portugalii i na terenie dawnej Rzeczypospolitej

Szczególne zasługi dla umocnienia i rozszerzenia zakonu położył Czcigodny Sługa Boży o. Kazimierz od św. Józefa Wyszyński. Dzięki jego decyzjom powstawały kolejne placówki w Polsce i na Litwie, także zagranicą w Portugalii i w Rzymie. W XVIII wieku marianie rekrutowali się wówczas z różnych narodowości, zwłaszcza Polaków, Litwinów, Rusinów, Czechów i Portugalczyków. Rozwój zakonu został zahamowany przez trzeci rozbiór Polski. Marianie zmagali się w wieloma utrudnieniami, zlikwidowano im większość szkół, które prowadzili, niektóre klasztory na ziemiach polskich, ale przede wszystkim w Rzymie i w Portugalii zostały skasowane. Ostatecznie po roku 1864 pozostał tylko jeden klasztor – w Mariampolu na Litwie. Wszystkie inne zostały skasowane za udział zakonników w powstaniu styczniowym.

29 VIII 1909
- ks. Jerzy Matulewicz (1871-1927) potajemnie składa śluby zakonne w obecności ostatniego żyjącego marianina o. Wincentego Sękowskiego

W 1908 r. w klasztorze mariampolskim pozostał przy życiu tylko jeden marianin – sam ojciec generał Wincenty Sękowski. Jednak Bóg nie dopuścił do śmierci zakonu. Pozwolił na ocalenie i odrodzenie zgromadzenia, które dokonało się za przyczyną bł. o. Jerzego Matulewicza. 28 XI 1910 papież Pius X zatwierdza odnowione Konstytucje; tym samym marianie zostają przekształceni w kleryckie zgromadzenie zakonne o charakterze apostolskim. Gdy w roku 1911 umarł o. generał Sękowski, zgromadzenie liczyło trzech nowych członków i miało zabezpieczony byt prawny. Opatrzność Boża, zawsze czczona w mariańskiej wspólnocie, raz jeszcze okazała dowód swej opieki nad nią. Było to początkiem dynamicznego rozwoju odrodzonej wspólnoty.

28 VI 1987
- beatyfikacja bp. Jerzego Matulewicza, Odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów

13 VI 1999
- beatyfikacja Męczenników z Rosicy: Jerzego Kaszyry i Antoniego Leszczewicza

16 IX 2007
- beatyfikacja o. Stanisława Papczyńskiego, Założyciela Zgromadzenia Księży Marianów

5 VI 2016
- kanonizacja bł. Stanisława Papczyńskiego

Obecnie marianie pracują w 19 krajach na wszystkich kontynentach. Wspólnota mariańska liczy około 450 księży i braci, którzy posługują w rozmaity sposób: od pracy parafialnej po misyjną, od posługi w sanktuariach po duszpasterstwa specjalistyczne, od prowadzenia szkół po pracę naukową na wyższych uczelniach. Starają się to czynić zgodnie z – tak bardzo maryjnym w swej wymowie – hasłem „Pro Christo et Ecclesia” (Za Chrystusa i Kościół).


Bł. Stanisław Papczyński

Założyciel Zgromadzenia Księży Marianów

Pomimo trudności iść naprzód – choć brzmi jak popularne w sieciach społecznościowych zdania motywujące do działania, śmiało można opisać tym zdaniem życie bł. Stanisława Papczyńskiego, Założyciela Zgromadzenia Księży Marianów.

Przychodzi na świat 18 maja 1631 r. w Podegrodziu k. Starego Sącza w chłopskiej rodzinie, otrzymując na chrzcie imię Jan. Jak każde wiejskie dziecko podgórskich terenów, zaczyna swoje dorastanie pasąc owce na łąkach. Pragnie jednak zdobywać wiedzę. Wtedy przychodzą pierwsze trudności w nauczeniu się alfabetu, nauczyciele załamują ręce, jednak po modlitwach nagle staje się uzdolnionym dzieckiem i wyprzedza intelektualnie innych. Potem przychodzą problemy zdrowotne, kiedy wydawało się, że umiera na chorobę zakaźną. Jako, że nie wszyscy byli pozytywnie nastawieni do wyboru drogi życia, kiedy wstępuje do pijarów spotyka się z oporem rodziny. Następnie napotyka kolejne trudności związane ze studiami u pijarów, które musi przerwać z powodu potopu szwedzkiego. I w końcu trudności u samych pijarów, ponieważ zakon przechodzi w tym czasie transformację. On jednak nie załamuje się i dzięki świadomości, że łaska Boża jest uprzedzająca, kochając Niepokalaną wypełnia swoje powołanie.

W zakonie pijarów oddaje się z zapałem pracy duszpasterskiej i wychowawczo-naukowej. Staje się też cenionym kaznodzieją oraz spowiednikiem. Z jego mądrości korzysta ówczesna elita umysłowa Warszawy - z hetmanem wielkim koronnym Janem Sobieskim i nuncjuszem abp. Antonio Pignatellim, późniejszym papieżem Innocentym XII. Pomimo tego wzrasta w nim myśl założenia nowego zakonu. W roku 1671 przywdziewa biały habit na cześć Niepokalanego Poczęcia Maryi i opracowuje "Regułę życia" dla przyszłego zakonu. W 1673 powstaje pierwszy dom nowego zakonu marianów w Puszczy Mariańskiej koło Żyrardowa. Po kilku latach bł. Stanisław zakłada w Wieczerniku na Mariankach w Górze Kalwarii drugi mariański klasztor i wspólnota dzięki aktywności duszpasterskiej rozwija się dynamicznie. Sława jego świętości rozchodzi się szybko w okolicy, tak że wielkim szacunkiem darzy go nawet sam król Jan III Sobieski, który przyjmuje marianów pod swoją protekcję.

Z czasem jednak Założyciela opuszczają siły i nawiedza go ciężka, wyniszczająca organizm choroba. 17 września 1701 r. umiera w Górze Kalwarii. Przed śmiercią wzywa swoich współbraci do wiernego przestrzegania reguły oraz gorliwego niesienia pomocy zmarłym. Zostaje pochowany w kościele Wieczerzy Pańskiej w Górze Kalwarii. Do jego grobu pielgrzymują dziś liczni wierni, prosząc za jego wstawiennictwem o łaski. 16 września 2007 roku zostaje beatyfikowany.


Bł. Jerzy Matulaitis – Matulewicz

Odnowiciel

„Oto ja, weź mnie: czyń ze mną, co chcesz, daj, abym był w Twoich rękach odpowiednim narzędziem, byle tylko rosła chwała Twoja, rozszerzało się Twoje królestwo, pełniła się Twoja wola” – słowa, które zapisał w swoim dzienniku bł. Jerzy wypełniły się w całości w jego życiu. Nie mógł przypuszczać, że Bóg posłuży się jego osobą do odnowienia marianów.

Bł. Jerzy Matulaitis – Matulewicz przyszedł na świat 13 kwietnia 1871 r. w Lugine koło Mariampola, na Suwalszczyźnie, jako ósme dziecko w rodzinie. Wcześnie straciwszy ojca i matkę pozostawał pod opieką starszego brata. Pomimo słabego zdrowia, czynił ogromne postępy w nauce. Od dzieciństwa miał pragnienie pójścia za Chrystusem drogą kapłaństwa.

Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do seminarium duchownego w Kielcach, następnie uczył się w seminarium warszawskim i w Akademii Duchownej w Petersburgu. W 1898 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Jednak pogarszający się stan zdrowia zmusił go do przerwania pracy duszpasterskiej i wyjechał na dalsze studia we Fryburgu szwajcarskim, które uwieńczył tytułem doktora.

Wtedy też dostrzegł wartość życia konsekrowanego, którego zapragnął również dla siebie. Jako dawny wychowanek mariański, głęboko przejął się losem zakonu marianów, znajdującego się na krawędzi upadku. W tym czasie żył bowiem tylko jeden marianin – przełożony generalny zakonu o. Wincenty Sękowski. Ks. Matulewicz postanowił wstąpić do marianów i za zgodą Stolicy Apostolskiej w tajemnicy przed władzami carskimi składa śluby zakonne. W ślad za nim do odnowionego zgromadzenia wstępują coraz liczniejsi kandydaci przyciągani jego charyzmatem. W czasie I wojny światowej założył sierociniec na Bielanach warszawskich, który stanie się sławnym gimnazjum oraz założył żeńskie zgromadzenie Sióstr Ubogich od Niepokalanego Poczęcia NMP, a potem kolejne zgromadzenie – Sióstr Służebnic Jezusa w Eucharystii (eucharystki).

W czasie, gdy o. Jerzy z wielkim zapałem oddawał się sprawie organizacji odnawianego zgromadzenia, papież w 1918 r. mianował go na stolicę biskupią w Wilnie. Zmagając się z wieloma trudnościami ze strony Polaków i Litwinów, jednocześnie zajmując się sprawami zgromadzenia, w 1925 r. papież – na jego prośbę – zwolnił go ze stolicy biskupiej, mianując go arcybiskupem i wizytatorem apostolskim na Litwę. Pozwoliło mu to zamieszkać w Rzymie, dokąd przeniósł dom generalny.

W styczniu 1927 r., przebywając na Litwie, zachorował na ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. Umarł 27 stycznia 1927 r. Swoje życie przeżył zgodnie z hasłem, które dał odnowionym przez siebie marianom: Pro Christo et Ecclesia – Za Chrystusa i Kościół! Uroczysty pogrzeb odbył się w katedrze kowieńskiej, a w 1934 r. jego ciało przeniesiono do mariańskiego kościoła w Mariampolu. 28 czerwca 1987 r. beatyfikował go papież Jan Paweł II.


Męczennicy z Rosicy

13 czerwca 1999 r. Papież Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 108 męczenników za wiarę z czasów II wojny światowej, a wśród nich dwóch mariańskich kapłanów: Antoniego Leszczewicza i Jerzego Kaszyrę. Ich obu złączył najpierw ogień apostolskiej gorliwości, który doprowadził ich do męczeństwa w płomieniach.

"Powołanie jego jest pewne. Zgromadzeniu jest oddany. Pobożność jego jest głęboka i szczera. Ogromnie pracowity, nie traci czasu. Jest spokojny, zrównoważony, towarzyski, poważny i pokorny. Wszyscy go lubią, choć trochę żartują z jego powolności" . Takimi słowy przełożony mariańskiego kolegium w Rzymie określił zakonną postawę kleryka Jerzego Kaszyry. Inni widzieli w nim dużą bojaźliwość. Jednak nie przeszkodziło mu to w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa trwać przy swoich wiernych aż do śmierci w płomieniach. Z kolei ks. Antoni Leszczewicz od wczesnego dzieciństwa pragnął pracy misyjnej. Poprzez Irkuck i daleką Mandżurię, wstąpienie do marianów, ostatecznie stał się wiernym misjonarzem, dobrym pasterzem, który oddaje życie za i razem ze swoimi owcami.

Błogosławiony Jerzy Kaszyra

Błogosławiony Jerzy Kaszyra przyszedł na świat w niewielkiej miejscowości Aleksandrowszczyzna, w powiecie Dzisna, na Białorusi. 4 kwietnia 1904 r. był dniem jego narodzin i jednocześnie chrztu w prawosławnej cerkwi, ponieważ jego rodzice byli tego wyznania. Po 3 latach matka Jerzego przyjęła rzymski katolicyzm. Młody Kaszyra ukończył w szkołę powszechą w niedalekiej Drui, gdzie pracowali marianie. Jeden z nich, ks. Witalis Chamionek, zwrócił uwagę na dorastającego chłopca. Prawdopodobnie spotkanie to przesądziło o decyzji Jerzego, który zgłosił się do marianów i w 1935 roku przyjął święcenia kapłańskie. W czasie wojny jego tułaczka zakończyła się w Rosicy, gdzie razem z ks. Antonim pełnił posługę i pomimo możliwości ucieczki, zostali aż do męczeńskiej śmierci.

Błogosławiony Antoni Leszczewicz

Błogosławiony Antoni Leszczewicz urodził 30 września 1890 r. w Abramowszczyźnie (Wileńszczyzna). 13 kwietnia 1914 przyjął świecenia prezbiteratu i został wysłany na daleki Wschód – najpierw do Irkucka, na Syberii, gdzie w sercach wiernych żyła jeszcze pamięć o o. Krzysztofie Szwernickim, marianinie, niezwykle gorliwym apostole tych ziem. Ważnym miejscem był Harbin w Mandżurii, gdzie zrodziło się powołanie zakonne, najprawdopodobniej zafascynowany przykładem ojców Cikoto i Abrantowicza wstąpił di marianów. Obchodząc 25-lecie święceń złożył pierwsze śluby zakonne w 1939 roku. Wkrótce jednak wybuchła wojna i ks. Antoni został kierownikiem misji w Rosicy, gdzie dołączył do niego ks. Jerzy.

We wtorek 16 lutego 1943 r. rozpoczęła się akcja pacyfikacyjna. Wojsko niemieckie paliło domostwa, a ich mieszkańców gromadziło w kościele. Tam księża przygotowywali ludzi na śmierć spowiadając i udzielając innych sakramentów. W drugim dniu pacyfikacji zabrano ks. Antoniego i zawieziono na miejsce kaźni – do drewnianej stajni, którą polano benzyną, wrzucono do środka granaty i podpalono. Całą następną noc ks. Jerzy spędził na modlitwie, klęcząc i leżąc krzyżem. Następnego dnia zabrano także jego na pierwsze sanie jadące na miejsce egzekucji. Zdążył pożegnać się z siostrami eucharystkami i prosić je o modlitwę. Wraz z kilkudziesięcioma osobami został zamknięty w drewnianej chacie, która wkrótce stanęła w płomieniach.

Męczennicy czasów sowieckich

Aktualnie toczy się proces beatyfikacyjny trzech mariańskich kandydatów na ołtarze. Są to: Łotysz, ks. Mendriks Jan i dwaj kapłani białoruscy ks. Fabian Abrantowicz i ks. Andrzej Cikoto. Stanowią oni nowy typ męczenników. W XX wieku teolodzy i kanoniści wypracowali nowe koncepcję męczeństwa, „ex aerumnis carceris”. Termin ten oznacza śmierć męczeńską, czasem powolną, z powodu udręk, wycieńczenia, prześladowań w więzieniu czy łagrze. Nie była to śmierć nagła w jednej chwili, czyli nie było bezpośredniego mordu za wiarę. Ważna była gotowość na przyjęcie śmierci jako wyraz najwyższej wiary i ponoszone na tej płaszczyźnie cierpienie które prowadziło do śmierci.
Ks. Fabian Abrantowicz w latach 1928-1939 był ordynariuszem wsch. obrządku na całe Chiny z siedzibą w Harbinie. Był to człowiek dużej kultury, ogromnej wiedzy i mocnej wiary. W 1939 r. przyjechał do Polski na urlop. Po odwiedzeniu Lwowa, gdy wybuchła wojna, starał się nielegalnie przez granicę radziecko-niemiecką przedostać do Polski. Przechwycony przez NKWD został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Japonii i Watykanu. Prowadzono przeciwko niemu ciężkie śledztwo połączone z wyrafinowanymi torturami, doprowadziło go do śmierci, która nastąpiła 2 stycznia 1946 r. w więzieniu na Butyrkach.
Ks. Andrzej Cikoto, jego następca na urzędzie ordynariusza w Harbinie został aresztowany 22 grudnia 1948 r. i oskarżony przez władze radzieckie o zorganizowanie grupy terrorystycznej w Harbinie. Ciężkim śledztwem chciano go złamać i zmusić do apostazji z Kościoła katolickiego, proponując mu stanowisko prawosławnego metropolity w Mińsku. Po zdecydowanej odmowie, pomimo ciężkich chorób i cierpień, był szykanowany w łagrach. Zmarł 13 lutego 1952 r.
Męczeństwo ks. Jana Mendriksa było swoiście rozłożone w czasie. W 1942 r. odmówił chrześcijańskiego pogrzebu Łotyszowi, zdrajcy, konfidentowi Gestapo, zabitemu przez łotewskich partyzantów, który znany był ze swego grzesznego życia i nawet przed śmiercią nie okazał cienia skruchy. Gestapo skazało ks. Mendiksa na karę śmierci ale wyroku na nim nie wykonano i przebywał w więzieniu do końca wojny.
Po przyłączeniu Łotwy do ZSRR, za swą odważną postawę wobec Niemców został przez NKWD zwolniony z więzienia. Dopóki włada sowiecka na Łotwie nie umocniła się Mentriks mógł jawnie duszpasterzować. Jednak solą w oku dla nowych władz była jego gorliwa działalność, duszpasterstwo i odważna obrona wartości chrześcijańskich. W 1950 r. 25 października został aresztowany i oskarżony „o organizowanie band i agitację antyradziecką” i zesłany na dziesięć lat do z najsurowszych, karnych łagrów w Workucie, na Syberii, gdzie pracował w kopalni węgla kamiennego. W łagrze cieszył się poważaniem i szacunkiem jako człowiek, współwięzień a jeszcze bardziej jako świątobliwy kapłan. W ogromnej tajemnicy spełniał posługę kapłańską; spowiadał, udzielał Komunii świętej a czasem przy sprzyjających okolicznościach odprawiał mszę świętą. Po śmierci Stalina w 1953 r. więźniowie oczekiwali i domagali się polepszenia warunków pracy i życia a także zwolnienia z łagru. Kiedy ich postulaty zostały zignorowane, wśród zesłańców wybuchł strajk. NKWD wezwało wojsko, aby go zbrojnie stłumić.
Tak bohaterską postawę ks. Jana opisał świadek: „Zaświtał dzień 1 sierpnia, krwawy dzień, w którym na nasz łagier spadł miecz śmierci. Ks. Mendriks przyjął Komunię świętą. Powiedział, że jest przygotowany na wszystko. Przygotowując się do udzielenia mi Komunii świętej, chwilę się zastanawiał i potem polecił mi spożyć wszystkie komunikanty, które miał przy sobie. Płacząc ze wzruszenia przyjąłem Komunię świętą na sposób wiatyku. Przyniosłem dla księdza fartuch i błagałem by pozostał w ambulatorium jako sanitariusz. Nie zgodził się, mówiąc, że jako kapłan ma obowiązek, być tam, gdzie ludzie umierają, aby ratować ich dusze. Oddał mi kapłańskie przybory i polecił mi je chronić, jeśli pozostanę przy życiu. Te relikwie troskliwie ochraniałem przez 24 lata. Ks. Jan pożegnał się ze mną po bratersku i poszedł na linię ognia. Było to ostatnie pożegnanie. Bo uważał, że powinien być razem z więźniami, aby ich przygotować na śmierć. Padła seria z automatów i stojący w pierwszej linii więźniowie padli bez życia. Wśród nich znajdował się ks. Mendriks Zginął 1 sierpnia 1953 r. Według zeznania świadków w ostatnim momencie rozgrzeszał umierających wypowiadając po łacinie słowa absolucji umierających. Dla wszystkich był drogim i świętym kapłanem”.


Na podstawie wykładu Mariusza Rombla wygłoszonego w Mariańskim Porzeczu 20.05.2012 r.

*      *      *

Przedruk ze strony / marianskieporzecze.marianie.pl /

*     *     *     *     *